12 sty 2014

Rozdział 4

~Oczyma Sakury

       [...] Muszę przyznać, że bawiłam się świetnie. Mimo, iż nie zapomniałam o Sasuke, nie było aż tak źle. Postanowiłam nic nie pić i też dotrzymałam danego słowa. Nie chciałam, by jeszcze kiedykolwiek miała miejsce, podobna do ostatniej, sytuacja. Drugi raz bym sobie czegoś takiego nie darowała [...]

       [...] Impreza dobiegła końca jakoś po drugiej w nocy. Prawie wszyscy wrócili do siebie. Tylko ja, Hinata i Naruto pomagaliśmy sprzątać bałagan, pozostawiony przez innych. Okazało się to idealną okazją, by zamienić z blondynem chociażby kilka zdań.

- Naruto? - zapytałam, gdy stałam blisko niego.
- Hmm?
- Chciałabym porozmawiać o... - przerwał.
- O Sasuke?
- Właściwie...tak, o nim - odparłam niepewnie.
- Nie wiem, czy ci się to spodoba - jakby nagle posmutniał.
- Czy to coś złego?
- Bynajmniej, ja bym się z tego nie cieszył, gdybym był na twoim miejscu - skwitował.
- No powiedz wreszcie - ponaglałam.

Wziął głęboki wdech, po czym zdecydował kontynuować.

- Chwalił się, że z tobą spał. Wiesz... - podrapał się nerwowo po karku - On nigdy nie spotyka się dwa razy z tymi samymi laskami. Zmienia je co noc. Robi tak, odkąd Itachi założył Akatsuki. Na początku jeszcze zachowywał się normalnie. Później coś mu odwaliło i zaczął robić wszystko, by zwrócić na siebie uwagę i jakoś dopiec bratu. Teraz tylko wykorzystuje dziewczyny i obiecuje im nie wiadomo co. Wybacz, jeśli cię uraziłem...taka prawda, więc nie licz na to, że kiedykolwiek się zmieni. No chyba, że zdarzy się jakiś cud, w co szczerze wątpię. Innymi słowy, nie interesują go stałe związki - tłumaczył.

Moje uczucia w tamtym momencie były mieszane. Sama nie wiedziałam, co o tym wszystkim myśleć.

- Słuchasz mnie...Sakura? - z zadumy wyrwał mnie głos Uzumaki'ego.
- Tak...słucham i nie mogę pojąć, jak można być aż takim egoistą, żeby posunąć się do takiego stopnia?! - prychnęłam.
- Może dziecko dałoby mu do myślenia i sprawiłoby, że zmieniłby nastawienie do życia i świata - zasugerował.
- Do tego raczej nigdy nie dojdzie - odparłam, pewna swego.
- Nigdy nie mów nigdy - rzucił.
- Ty też?! Co wy wszyscy macie z tym tekstem? - zaśmiałam się.
- A tak jakoś.
- Dobra...nie mówmy już o nim - poprosiłam.
- Jak sobie życzysz - oboje parsknęliśmy śmiechem.

W około godzinę uporaliśmy się z porządkami. Potem Naruto wrócił do domu, przy okazji odprowadzając Hinatę. Ja zostałam z Ino, bo jej rodziców i tak nie było.
Posiedziałyśmy jeszcze ze dwadzieścia minut i też postanowiłyśmy iść już spać [...]

*

~Oczyma Sasuke

       [...] Obudziłem się nad ranem, standardowo, u boku jakiejś małolaty.
Powoli wstałem z łóżka i zebrałem z podłogi swoje ciuchy. W mig je ubrałem i z lekka poprawiłem fryz. Z kieszeni spodni wyjąłem portfel, a z niego pokaźną sumkę pieniędzy. Napisałem na małej karteczce: 'Dzięki za dobry seks...a to zapłata'. Położyłem ją razem z kasą na szafkę nocną, następnie bez słowa wyszedłem z pokoju. Potraktowałem tą dziewczynę jak prostytutkę. Nawet nie znałem imienia laski, ale nie ma co się oszukiwać, bo właśnie tak zawsze kończą się przygody ze mną.

Wszedłem do windy i zjechałem na sam dół. Wymeldowałem się w recepcji, po czym opuściłem mury hotelu. Za każdym razem ta sama sytuacja.

Wsiadłem do auta, odpaliłem silnik i odjechałem z piskiem opon. Po drodze dużo rozmyślałem o Sakurze. Sam nie wiedziałem, co mi się stało. Jakoś nie mogłem o niej zapomnieć. Spędziliśmy ze sobą zaledwie kilka godzin, a jednak gryzło mnie sumienie. Wykorzystałem ją...wykorzystałem jak pierwszą lepszą. Co z tego, że była pijana? Nie powinienem był tak postąpić. W ogóle, jak ona się teraz musi czuć? Pewnie jak kolejna zabawka słynnego podrywacza. Wszystko przez mój kurewski charakter i sposób bycia, niczym u męskiej dziwki.

- Ogarnij się Uchiha!! Nie myśl już o tym! - wrzasnąłem do siebie.

Dojechałem do pensjonatu, w którym, wraz z Akatsuki, mieszkałem przez ostatnie dni. Wysiadłem ze swojego czarnego Mustanga i mozolnym krokiem wszedłem do budynku. Tam z kolei udałem się na pierwsze piętro, do pokoju numer trzynaście. Będąc już na miejscu, rzuciłem się na ogromne łóżko i dalej myślałem nad swym beznadziejnym życiem.
Zmęczony, po prostu zasnąłem [...]

*

~Oczyma Sakury

       [...] Wstałam o ósmej rano. Nie mogłam dłużej spać mimo, iż impreza totalnie mnie wykończyła. Cały czas miałam w głowie Sasuke, a każda chwila bez niego, była niczym kwiat bez wody, na samym środku pustyni.
Jak ja sobie to w ogóle wyobrażałam? Że niby przyjdzie, przeprosi, a ja mu wybaczę i zaczniemy wszystko od nowa? Przecież on bawił się dziewczynami. Wykorzystywał i rzucał, zupełnie jak zepsute lub bezużyteczne zabawki. Cień nadziei nadal gdzieś się krył, lecz wraz z kolejnymi dniami było jej coraz mniej. Nigdy nie zaznam szczęścia u jego boku. Powinnam przestać się łudzić, ale to takie trudne. Jeszcze żaden chłopak nie zawrócił mi w głowie tak, jak Uchiha. Ale nie...dość tego!!

Ciężkim krokiem poszłam do kuchni po coś do picia. Ino też już wstała i po chwili do mnie dołączyła.

- Jak się czujesz? - zapytałam, widząc jej skwaszoną minę.
- Szkoda gadać...łeb mi zaraz pęknie - jęczała Yamanaka.
- Trzeba było tyle nie pić - skwitowałam.
- Może lepiej powiedz mi, jak ty się czujesz?
- Prawie nie spałam... - przerwała.
- Znowu myślałaś o tym przeklętym, jak to go nazywa Naruto, draniu? - wypaliła.
- Ja...chyba kocham Sasuke - westchnęłam.
- Chyba...czyli, że tego nie wiesz na pewno, więc odpuść go sobie. Nie marnuj czasu na użalanie się nad sobą, a tym bardziej nad tym idiotą - prychnęła pogardliwie, niemal wypluwając ostatnie słowo.
- Ja tak nie potrafię - ponownie westchnęłam.
- Poznasz kogoś bardziej wartościowego, zobaczysz - zapewniła.
- Tyle, że nie chcę już nikogo innego.

Ta nie powiedziała nic więcej. W ciszy zjadłyśmy śniadanie i po kilkunastu minutach wróciłam do własnego mieszkania [...]

***

Witam!!

Za nami kolejny rozdział. Cieszycie się? No...ja mam nadzieję :)

Póki co, wena mnie nie opuszcza i jak widać, notki pojawiają się dość często.
Oby tylko tak dalej.

Następna część już niebawem.
Nie przedłużając, do zobaczenia :*